Doszłam!
Znalazłam cholerną odpowiedź na Twoje egoistyczne zachowanie i słowa!
Znalazłam ! To było takie oczywiste, skupiałam się na tym co piękne, a
nie na Twoich ostrzeżeniach! Jestem taka podekscytowana ...!
Ty
byłeś jak ten Joe Black poczułeś się samotny- więc zapragnąłeś to jakoś
wypełnić, a ja Ci to tylko ułatwiłam.. Tak jak on, Ty wszedłeś w mój
świat by narobić zdjęć dosłownie i w przenośni. Zachować piękne
wspomnienia, nacieszyć się i zniknąć tak było z Tobą i z Nami. Ja byłam
Twoją przystanią, przy której się zatrzymałeś, a kiedy chciałeś odpłynąć
trzymałam Cię przez jakiś czas, ale oddałam Ci wolność.
Przecież
mnie ostrzegałeś, że dzień po wyjeździe dla Ciebie wszystko zniknie na
pstryknięcie palca. Twoje "kocham Cię " to była kwestia twoich
kompleksów i samotności. To było twoje błaganie, żebym na czas twojego
pobytu nie zostawiała Cię samego ani na chwilę. Tylko nie przewidziałeś,
że ja w to wejdę bez reszty, że Ci uwierzę, że będę cierpiała gdy to
zniknie. To cały czas była zabawa, z zasadami które ustaliliśmy na
początku. Doskonała iluzja skarbie!
Zrozumienie
tego było na wyciągnięcie ręki, tylko ja szłam krętymi ścieżkami, ale
już to mam. Trzymam w garści. Po tygodniu cierpień i udręki poczułam się
wolna. Tak właśnie WOLNA!
Blask Chwili
środa, 1 lipca 2015
niedziela, 28 czerwca 2015
wtorek, 9 czerwca 2015
wtorek, 12 maja 2015
Noc, moje serce niebezpiecznie kołaczę zapowiadając atak. Próbuje wstać po szklankę wody, ale strach mnie paraliżuję. Oddychaj... Obracam głowę w prawą stronę, patrzę na jego spokojną twarz. Śpij kochany. Serce niebezpiecznie przyśpiesza, mój oddech sie urywa. O nie... Przecież miałam mieć jeszcze pół roku życia i przeżyć je jak najlepiej. Nie, nie,nie...
-Shhh.... Spokojnie kochanie. Nie panikuj to nie pomaga. Pamiętasz przy każdym ataku, masz wypowiadać każde słowo, które Ci przyjdzie na myśl. - Mój oddech musiał go zbudzić, od kiedy dowiedział się o mojej chorobie śpi strasznie płytko. Bawi się w mojego anioła stróża, myśli że zdążą znaleźć dla mnie serce, ale ja przestaje się łudzić.
-No mała zaczynaj... Ok to ja zacznę. Kocham Cię.
-Nie tęsknij.
-Będę.
- Przepraszam, że musisz przez to przechodzić.
-Kocham Cię. -powtórzył z łagodnym śmiechem. - Chodź wtul się tylko ostrożnie.
Pomaga mi, sam się przysuwa bliżej i podciąga mnie tak bym głową leżała na jego klatce. Całuje mnie w czoło. Upajam się zapachem jego skór , czuć jeszcze jego żel pod prysznic. Jest taki ciepły, nie wiem jak mogłam żyć bez niego, jego zapachu i ciepła.
-Kontynuuj kochanie...
-Serce.
-Przeszczep.
- Nie zdążę.
-Znajdą.
-Umieram. - po wypowiedzeniu tego słowa czuję wilgoć na moim czole. On znowu płacze, a ja... Ja nie mam odwagi by spojrzeć mu w twarz.
Nie wyobrażam sobie, skali jego cierpienia kiedy mnie zabraknie. Kiedy będzie siedział tutaj sam w czterech ścianach i płakał. Znam go, odrzuci każdą pomoc. Skazałam go na to, na cierpienie, tęsknotę i pustkę. Powinna byłam odejść, ale byłam zbyt samolubna. Czas, który mi pozostał postanowiła. przeżyć z nim u jego boku. Bo może jest jeszcze jakaś nadzieja...
-Shhh.... Spokojnie kochanie. Nie panikuj to nie pomaga. Pamiętasz przy każdym ataku, masz wypowiadać każde słowo, które Ci przyjdzie na myśl. - Mój oddech musiał go zbudzić, od kiedy dowiedział się o mojej chorobie śpi strasznie płytko. Bawi się w mojego anioła stróża, myśli że zdążą znaleźć dla mnie serce, ale ja przestaje się łudzić.
-No mała zaczynaj... Ok to ja zacznę. Kocham Cię.
-Nie tęsknij.
-Będę.
- Przepraszam, że musisz przez to przechodzić.
-Kocham Cię. -powtórzył z łagodnym śmiechem. - Chodź wtul się tylko ostrożnie.
Pomaga mi, sam się przysuwa bliżej i podciąga mnie tak bym głową leżała na jego klatce. Całuje mnie w czoło. Upajam się zapachem jego skór , czuć jeszcze jego żel pod prysznic. Jest taki ciepły, nie wiem jak mogłam żyć bez niego, jego zapachu i ciepła.
-Kontynuuj kochanie...
-Serce.
-Przeszczep.
- Nie zdążę.
-Znajdą.
-Umieram. - po wypowiedzeniu tego słowa czuję wilgoć na moim czole. On znowu płacze, a ja... Ja nie mam odwagi by spojrzeć mu w twarz.
Nie wyobrażam sobie, skali jego cierpienia kiedy mnie zabraknie. Kiedy będzie siedział tutaj sam w czterech ścianach i płakał. Znam go, odrzuci każdą pomoc. Skazałam go na to, na cierpienie, tęsknotę i pustkę. Powinna byłam odejść, ale byłam zbyt samolubna. Czas, który mi pozostał postanowiła. przeżyć z nim u jego boku. Bo może jest jeszcze jakaś nadzieja...
poniedziałek, 2 marca 2015
Tytuł jest niepotrzebny :)
Nasz światy są różne - Ja nowoczesna, Ty staroświecki. Mimo to kiedy starły się nie nastąpił koniec. Potrafią funkcjonować obok siebie. Ty potrafisz zasmakować mojego życia, a ja Twojego. To kwestia chęci i dania sobie szansy. Wydawało się, że między nami jest przepaść, ale my budujemy nad nią most. Ludzie tego nie pojmują, a My im udowadniamy, że można. Wystarczy chcieć.
Ich problem polega na tym, że wolą tkwić w tym co jest już im dobrze znane. Boją się otworzyć na coś nowego. Rozumiem to, sama boję się tego bólu i rozczarowania, ale jeśli nie spróbujesz nie zobaczysz jak to smakuje.
Łatwo każdemu jest kogoś ocenić przypiąć metkę nie dając mu szansy na poznanie. Sama tak robię, ale później jest mi głupio.
Nie zamierzam nikomu narzucać swojego świata, mojego życia bo wiem jakie jest popie*dolone. Jeśli ktoś będzie chciał sam go spróbuje to nic trudnego. Ty tak właśnie zrobiłeś sam dałeś sobie szanse. Spodobało Ci się? Dobrze sie bawiłeś? Poznałeś mnie. A wiesz czemu udaje nam się żyć bez konfliktów światów? Bo pozwalamy sobie powracać do nich osobno. Zostawiamy sobie czas na "Moje Ja".
Półtora miesiąca później...
Nazwałeś mnie swoim głupim żartem w którym za bardzo popłynąłeś. Powiedziałeś, że byłeś z litości, że na siłę Cię trzymałam przy sobie.
Wiesz kim jesteś? Pierdolonym, zakompleksionym gówniarzem. Bawisz się ludźmi. Bo możesz? Bo chcesz? Bo Cię to kręci? Nie ważne.
Czasami tęsknie za Tobą. Czasami myślę, że nadal coś do Ciebie czuję, ale co raz częściej myślę, że Cię nienawidzę. Na myśl, że znowu mogę Cię spotkać mam odruch wymiotny. Brzydzę się Tobą, ale dziękuje za cudowny chodź obłudny czas kiedy byliśmy razem oraz za wspomnienia.
Ich problem polega na tym, że wolą tkwić w tym co jest już im dobrze znane. Boją się otworzyć na coś nowego. Rozumiem to, sama boję się tego bólu i rozczarowania, ale jeśli nie spróbujesz nie zobaczysz jak to smakuje.
Łatwo każdemu jest kogoś ocenić przypiąć metkę nie dając mu szansy na poznanie. Sama tak robię, ale później jest mi głupio.
Nie zamierzam nikomu narzucać swojego świata, mojego życia bo wiem jakie jest popie*dolone. Jeśli ktoś będzie chciał sam go spróbuje to nic trudnego. Ty tak właśnie zrobiłeś sam dałeś sobie szanse. Spodobało Ci się? Dobrze sie bawiłeś? Poznałeś mnie. A wiesz czemu udaje nam się żyć bez konfliktów światów? Bo pozwalamy sobie powracać do nich osobno. Zostawiamy sobie czas na "Moje Ja".
Półtora miesiąca później...
Nazwałeś mnie swoim głupim żartem w którym za bardzo popłynąłeś. Powiedziałeś, że byłeś z litości, że na siłę Cię trzymałam przy sobie.
Wiesz kim jesteś? Pierdolonym, zakompleksionym gówniarzem. Bawisz się ludźmi. Bo możesz? Bo chcesz? Bo Cię to kręci? Nie ważne.
Czasami tęsknie za Tobą. Czasami myślę, że nadal coś do Ciebie czuję, ale co raz częściej myślę, że Cię nienawidzę. Na myśl, że znowu mogę Cię spotkać mam odruch wymiotny. Brzydzę się Tobą, ale dziękuje za cudowny chodź obłudny czas kiedy byliśmy razem oraz za wspomnienia.
poniedziałek, 13 października 2014
Umierał Ci kiedyś ktoś na rękach? Czułeś tą bezsilność. To uczucie, że musisz ją ratować, ale jesteś bezradny. Wzywasz pomoc, ale nie nadchodzi, a jej czas jest tak cenny. Wtedy każda minuta, sekunda ma znaczenie. Uśmiecha się do Ciebie, cicho szepcze 'wyjdę z tego', ale Ty widzisz, że nawet oddychanie sprawia jej trudność. Krew sączy się z rany - kropla za kroplą. Jej życie ucieka Ci przez palce. Już nie umiesz opanować łez, Ona chce podnieść rękę , otrzeć je , ale nie daje rady. Odchodzi. umiera z ostatnim 'Kocham Cię' na ustach.
Nie dowierzasz, że to tak się skończyło. Wpadasz w szał, krzyczysz, płaczesz, bluźnisz. Wyzywasz i przeklinasz wszystko i wszystkich. Uderzasz pięścią w ścianę, zagryzasz usta. Nie wierzysz, że już jej nie ma .
Wracasz do jej ciała. Przytulasz, prosisz by wróciła . Powtarzasz w koło, że nie dasz sobie rady bez niej. Nie chcesz żeby Cię zostawiała. Bez niej już nic nie będzie takie samo. Ona milczy, nie odpowiada...
A teraz obudź się człowieku, to był tylko zły sen. Utraciłeś tylko uczucie zwane 'miłością'.
Nie dowierzasz, że to tak się skończyło. Wpadasz w szał, krzyczysz, płaczesz, bluźnisz. Wyzywasz i przeklinasz wszystko i wszystkich. Uderzasz pięścią w ścianę, zagryzasz usta. Nie wierzysz, że już jej nie ma .
Wracasz do jej ciała. Przytulasz, prosisz by wróciła . Powtarzasz w koło, że nie dasz sobie rady bez niej. Nie chcesz żeby Cię zostawiała. Bez niej już nic nie będzie takie samo. Ona milczy, nie odpowiada...
A teraz obudź się człowieku, to był tylko zły sen. Utraciłeś tylko uczucie zwane 'miłością'.
Subskrybuj:
Posty (Atom)