piątek, 27 czerwca 2014

Czasami nieznajomość ułatwia nam życie. Mi pomogła gdy siedziałam z praktycznie nieznaną mi osobą, a ona od tak po prostu oddała mi swój czas, cierpliwość, a w chwili totalnego załamania ocierała łzy.
"P" nie wiem jak mam Ci za to dziękować. Poświęciłeś mi swój czas chodź mogłeś go spożytkować o wiele lepiej. Kiedy chciałam pogadać zadzwoniłeś od razu. Gdy mówiłam jak bardzo mnie boli ta cała sytuacja milczałeś i słuchałeś. Pozwalałeś mi na totalne zatracenia się w myślach, oddałeś nagłośnienie by z głośników płyną rap, chociaż nie jesteś jego wielkim fanem. 
Nie wypowiadałeś bzdurnego " będzie dobrze", nie próbowałeś pocieszać. Chciałeś mnie zrozumieć, zrozumieć to co we mnie siedzi, co mnie trapi. Chciałeś poczuć to co ja. 
Zaskoczyły mnie twoje słowa, że boli Cię twoja bezradność w tej sytuacji, ale przecież nie musiałeś mi pomagać. Nie musiałeś ratować emocjonalnego topielca, którym aktualnie jestem, ale zrobiłeś to w dodatku bezinteresownie. Nie oczekiwałeś niczego w zamian, chociaż jak sam stwierdziłeś mogłeś z łatwością wykorzystać moją naiwność i słabość, ale nie zrobiłeś tego. Może dlatego, że masz tą samą przypadłość co ja... Za szybko zaczynasz ufać ludziom i znasz ten ból kiedy oni to wykorzystują przeciwko Tobie.
Kidy ja milczała, Ty milczałeś ze mną, a w chwili odpływu pytałeś o czym myślę, a ja odpowiadałam : "o niczym"- bo nie potrafiłam Ci tego opisać. 
W środku naszych rozmów dostałam telefon, który mnie dosłownie rozpierdolił w drobny mak. Czekałeś na mój wybuch , nie chciałeś mnie uspokajać. Stwierdziłeś jedynie, że jestem jak śmietnik, zbieram wszystko w sobie, ale pewnego dnia moje emocje znajdą ujście i komuś się porządnie oberwie, prawdopodobnie osobie, która najmniej na to zasłuży. W końcu i tak się rozpłakałam, Ty mnie przytuliłeś i czekałeś spokojnie aż przejdzie. Łzy pomogły. Resztę czasu się wygłupialiśmy chodź widziałeś, że momentami a może i cały czas robię to na siłę.
Mówiłam do Ciebie jego imieniem, porównywałam Cię do niego ( chodź w żadnym calu nie jesteście do siebie podobni), a Ty odpowiadałeś : "Pierdolę to, Ja jestem od niego lepszy, bardziej zajebisty".  Wiedziałeś, że to nie Ciebie potrzebuję jak tlenu, tylko jego. Mimo to nie poddałeś się, nie odwiozłeś mnie do domu, bym męczyła się sama ze sobą. Waliłeś w głową w mój mur, którym się otoczyłam. Momentami on kruszał, ale szybko naprawiałam lukę i dokładałam kolejnej warstwy żelbetonu. 
"P" zachowałeś się jak wieloletni przyjaciel, udowodniłeś to również na drugi dzień. Wiem, że nie zawsze będziesz mógł mi pomóc i nie wiem na jak długo starczy Ci cierpliwości do mnie. Jak długo będziesz chciał być moim psychologiem i słuchaczem. 
Opowiadając to chcę Ci podziękować, chociaż to Ty dziękowałeś mi za wspólnie spędzony czas. Teraz Ty możesz na mnie liczyć, kiedy będzie takowa potrzeba. Możesz dzwonić do mnie o każdej porze dnia i noc by pogadać. Jestem Ci to winna.

Dziękuję! "P" jesteś Wielki! :)

czwartek, 26 czerwca 2014

W dzisiejszych czasach stać ludzi na szczerość ? Pokazać swoją twarz ? Czy musimy zakładać maski, udawać ślepych i głupich ? Gdzie jest miejsce na akceptację ludzi takimi jakimi są ? Nie ma ?
Mądre powiedzenie głosi: "Sztuką jest pokochać drugą osobę za niedoskonałości". Dlatego ja kieruję się drugi równie mądrym powiedzonkiem pewnego rapera : "Nie mam zalet, mam wady." Łatwiej mi się z samą sobą obcuję i w sumie to jest taka mała iskierka do napędu by próbować się udoskonalić.
Jeśli mam być szczera, nienawidzę rasy ludzkiej chociaż sama do niej należę. Trudno jest pojąć istotę człowieka. Po co zostaliśmy stworzeni ? Skoro wszystko niszczymy, nawet świat który dostaliśmy w prezencie od stwórcy. Walczymy o przetrwanie w tej dżungli zwanej XXI wiekiem, a mam wrażenie, że posiadamy większe złoża siły do samo destrukcji. 
Gdzie tak naprawdę jest nasz złoty środek ? Ile czasu musimy spędzić na poszukiwaniach? Całe życie ? Chyba tak. 
Ludzka rasa wszystko spieprzyła na tym świecie. Przewartościowała wszystko. Nie myślimy już o prawdziwej miłości, o przyjaźni czy szczerości. Myślimy jak być na górze, zdeptać swojego brata. Zdobyć jak najwięcej kasy by poczuć się w końcu kimś i zaistnieć. 
Dzisiaj Miłość to mit jeśli chodzi o mnie. Chociaż nie znam jej pełnej definicji, sama już nie wiem co z czym się je..  Czuję, że jest jej co raz mniej na świecie. Naprawdę nie wiem czy to ten świat jest już tak popierdolony czy to ja nie potrafię się do niego dostosować. A może ludzkość już tak zdziczała, że nie da się nikogo oswoić by był z Tobą na dobre i na złe ? 
Naprawdę nie wiem i trudno mi udzielić odpowiedzi. Zresztą to tylko słowa, a wszyscy wiemy, że słowa nie mają już dzisiaj takiej wartości jaką posiadały kiedyś. O ile w ogóle jakąś miały....

środa, 25 czerwca 2014

Zwróciłam Ci wolność czy jestem z tego dumna ? Bardzo... Jeśli na prawdę Cię kocham to należy Ci się. Wiem, że bez ze mnie będziesz szczęśliwy i otwórz oczy dziewczynie która na Ciebie zasługuje, a z którą ja przegrywałam na starcie. 
Mam żal do Ciebie o jedno, że nakarmiłeś mnie marzeniami i pozwoliłeś bym w nie uwierzyła. Powiedziałeś, że uda nam się i nie odpuścisz sobie... Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. 
 Żałuje , że wypowiedziałeś te słowa i dałeś mi zaproszenie do swojego świata. Mogłeś wyjechać i zatrzymać je dla siebie. Ale w zamian za to wszystko dałeś mi piękny tydzień, bajka stała się rzeczywistością . Dziękuję Ci za to :) I wybaczam...
Przepraszam, że Cię okłamałam. Wymiękłam i zadałam sobie znowu kilka ran. Przegrałam z żyletką.  Przepraszam, chciałam się ukarać za zadany Ci ból... I to właśnie jedna z wielu rzeczy, która nie pozwoli mi na danie Tobie szczęścia.
Najpiękniejsze wspomnienie z Tobą ? Kiedy jechaliśmy taksówka i kierowca zaczął mówić, że każdy znajduje szczęście w czymś innym. Wtedy Ty wskazałeś na mnie palcem i powiedziałeś "Ja już swoje znalazłem". I tak słodko się uśmiechnąłeś. 
Pamiętaj, że jeśli będziesz mnie potrzebował wiesz do których drzwi zastukać :) Życzę Ci, żebyś odnalazł swoje szczęście i żeby kobieta, która będzie dzieliła z Tobą życie była dla Ciebie wsparciem i ostoją i żebyś spełnił te marzenia, które snułeś ze mną :)
Nie ukrywam piszę to przez łzy... Łzy radości i goryczy. Znowu muszę składać swój świat krok po kroku, ratować się bo mój okręt właśnie tonie. Jeśli to kiedyś przeczytasz, nie miej do siebie żalu. Nie o to tutaj chodzi. Są to słowa, które chciałam Ci powiedzieć prosto w oczy, ale nie zdążyłam .

Dziękuję A.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Czy da się pokochać taką sukę jak ja ?

Czemu pewne słowa w nas siedzą i nie chcą zniknąć ? Czemu ciągną się za nami ? Są jak demony , które zaczynają wszystko niszczyć co wypracujesz sobie. Jak bardzo mogą zranić słowa wypowiedziane przez drugiego człowieka ? Czy na prawdę ból emocjonalny-duchowy jest silniejszy jak fizyczny? Słowa bardziej bolesne od ciosu czy kanonady kul wymierzonych w Ciebie? Jaka jest tego wszystkiego skala? 
Za mną ciągną się słowa " nie kochałem Ciebie". Moja reakcja ? Płacz i wlanie w siebie takiej dawki alkoholu by nie bolało. Owszem pomogło do czasu gdy wytrzeźwiałam. Później wynajdywałam sobie tysiące zajęć by tylko nie myśleć, nie pozwolić sobie na chwilę słabości. Udawało się.
 Kolejnym stadium było wpieranie sobie, że nikt nie zdoła mnie pokochać. Jednocześnie codziennie powtarzałam słowa, że nie jestem zdolna do tak wyniosłego uczucia. To nie pomagało raczej bardziej dołowało i powodowało, że jeszcze bardziej pragnęłam by ktoś się znalazł obok mnie i wszystkiemu zaprzeczył. Przytulił, pocałował i żeby był...
Po kilku miesiącach udręki z samą sobą znalazłam ujście w okaleczaniu się... Wymagania mnie przerastały, maska ciągłej radości i uśmiechu mnie męczyła i dusiła. Czy to pomogło ? Owszem- też na jakiś czas... I to bardzo krótki. Ta ucieczka nie miała sensu, bo już po jakimś czasie musiała robić to notorycznie i najlepiej gdybym nie wychodziła z łazienki, tylko zadawała sobie sznytę za szntą by w końcu sprostać wymaganiom, by chodź na chwilę poczuć ulgę. Zdradziłam się z tym wszystkim nie wytrzymałam, chciałam by ktoś mnie ratował i uratował. Przyjaciel, który trzyma mnie w ryzach... Nie sprawdza ciała bo mi wierzy, a ja tego nie robię. 
Ależ ile można być samotnym i pocieszać się ludźmi którzy przychodzili i odchodzili ? Dawali z siebie małą drobinę by za drzwiami mieszkania udawać, że Cię nie znają.
W końcu trafił się on... Mężczyzna może nie idealny ale nie daleko mu do ideału. Kochający, przystojny, z głową na karku, potrzebujący czułości i miłości. Chociaż nasza relacja nie miała wyglądać tak jak wygląda, miał się zjawić i znikną... Tylko uczucia się wkradły. Uzależniłam się od człowieka, na którego nie zasługuję... 
Pławię się w szczęściu i radości, karmię się wspólnymi planami i marzeniami. Wszystko wydaje się takie realnie nie realne. Czuję, że wszystko jest możliwe. Sama zaczynam pracować nad sobą by mu dorównać. Nie chce stać w jego cieniu, chce mu imponować tak jak On mi... Mam postanowienia- wszystko jest takie gładkie i proste... Póki nie zjawiają się demony.
Mała chwila nie uwagi, kilka drobnych wątpliwości, a one się karmią i atakują z wielką siłą, a ja... A ja nie umiem ich powstrzymać. Burzą, taranują moje mury obronne i pozwalają by niezdrowe emocje eksplodowały. I to wszystko przez to, że ktoś kiedyś powiedział "że mnie nie kocha".... I komu się obrywa? Własnie osobie, której zależy - tak mi sie wydaje, Kocha mnie i chce być ze mną... Własnie jej bo nie potrafię ich poskromić i ujarzmić. Dzisiaj przepraszam i proszę o wybaczenie, ale na jak długo to starczy ? 
Jestem zła sama na siebie, zalewam się łzami, myślę o żyletce, która leży sobie bezpiecznie w kalendarzu i czeka aż wymięknę. I  nie wymiękam... Wolałam dalej płakać by emocje się ulotniły, a później nałożyć maskę radości i udawać  że wszystko jest w najlepszym porządku.
Liczę, że udało mi się naprawić to co spieprzyłam. Chce przeczytać, że mnie kocha więc pisze do niego "Kocham Cię skarbie :*" Dostaje zwrotnego sms-a "A ja Ciebie nie"... Świat legł mi w gruzach... Zagryzałam wargę by nie płakać... Rozryczałam się jak małe dziecko... Znowu te słowa, znowu mój demon wygrał.  Późniejszy dopisek " hehe to żarcik" nie pomógł... Znowu uwierzyłam w swoją mantrę. Znowu czuję tą pustkę... Zadaje sobie pytanie czy mnie się da pokochać ?