piątek, 28 marca 2014

Rozgrywki .

Czy człowiekowi, którego kochamy można wszystko wybaczyć ? Wybaczamy i zapominamy czy wybaczamy, ale wciąż pamiętamy ? Czym w ogóle jest miłość? Uczuciem? Motylkami w brzuchy? Związkiem chemicznym? Hormonem? Chorobą psychiczną? Poświęceniem ?  Dlaczego nie ma pełnej definicji miłości ? Czemu jest zarówno dobre jak i złem? Czemu daje nam  szczęście i cierpienie? Czemu niektórzy dla niej umierają? Umierają bo kochają ? Cierpienie ich wykańcza?  Cierpią bo kochają ? Jeśli miłość jest taka wspaniała to czemu idzie w parzę z nienawiścią? Czy miłość i nienawiść rozgrywają między sobą mecz? To możliwe?  Jak kończą się te rozgrywki ? 1:1, 0:1, 1:0 czy może 0:0 ? Można nie nienawidzić z miłości ? A może to wszystko jest stekiem bzdur, które mają nas omamić...

wtorek, 25 marca 2014

Pamiętasz te cudowne chwile? Kiedy śmialiście się do rozpuku, a cisza była waszą melodią. Byliście genialną parą, rozumieliście się bez słów. Myśleliście, że to szczęście będzie trwać wiecznie... Co za chora myśl.
Nastąpił pierwszy zgrzyt, który pociągnął za sobą tysiące kłótni o nic. Próbowaliście nie raz to naprawić, ale każda próba kończyła się fiaskiem. W waszych głowach zrodziła się ta sama myśl: "To już nie ma sensu. Czas to zakończyć." Nagły koniec....
Żyliście osobno, przepełnieni tysiącami wspomnień i żalem, że odpuściliście sobie, zamiast walczyć o szczęście. Mijający czas stracił znaczenie... Pewnego dnia jedno z was proponuje przyjacielski spacer, zgoda.
Spacerujecie po alejach parku, właśnie nastąpiła wiosna i wszystko budzi się do życia. Rozmowa się nie klei, siadacie na ławce już chcecie się rozstać gdy nagle w twarz wykrzykujecie sobie : "Nie potrafię bez Ciebie żyć!"
Wracacie do siebie, wszystko nabiera nowego ładu, znowu zapada harmonia. Wasz Eden został odbudowany, wasze szczęście rośnie w siłę. Zapominacie o przeszłości, nie popełniając tych samych błędów. Realizujecie plany, spełniacie marzenia... Sen na jawie trwa.

Sceny typowe dla komedii romantycznej, ale przyznaj się sam/-a przed sobą, że ty też oczekujesz takiego szczęście, zadając sobie pytanie czy ono jednak nadejdzie.


poniedziałek, 24 marca 2014

Fragment książki L.J Smith "Świat nocy".

"Poppy też wie, pomyślał. Głęboko w duszy wie, że dzieje się z nią coś bardzo złego, inaczej nie prosiłaby mnie, żebym szukał informacji. Ale czego właściwie się spodziewa? Że wejdę do niej i powiem, że za kilka miesięcy umrze?
A ja mam stać z boku i się przyglądać?
Jego wargi lekko odsłoniły zęby. Nie był to miły uśmiech, raczej dziki grymas. Przez 17 lat widział wiele zgonów. Znał stadia umierania. Wiedział, że istnieje różnica, między chwilą, kiedy ustaje oddychanie, a moment, kiedy przestaje pracować mózg. Widział charakterystyczną bladość świeżego trupa. Wiedział, że gałki oczne zapadają sie po 5 minutach od wyzionięcia ducha. Ten akurat szczegół zna mało kto. Pięć minut po śmierci oczy robią się płaskie i Mętno szare. Ciało zaczyna się kurczyć. Człowiek robi się mniejszy. Poppy jest już taka malutka...
Zawsze się bał, żeby nie zrobić jej krzywdy. Wyglądała na bardzo kruchą, a on, gdyby był nieostrożny, mógł skrzywdzić kogoś o wiele silniejszego. Między innymi dlatego utrzymywał miedzy nimi dystans.
To jeden z powodów, nie najważniejszy."

niedziela, 23 marca 2014

Koszmar.

Jest noc, leżę w łóżku okryta szczelnie kołdrą i błagam Boga by tej nocy mój oprawca nie pojawił się w mojej sypialni. Wsłuchuję się w ciszę, każdy najdrobniejszy szmer przyprawia mnie o dreszcze. Słyszę kroki na korytarzu, ktoś chwyta za klamkę i otwiera drzwi od pokoju. Tej nocy postanowiłam przerwać to, schowałam pod poduszką nóż - tylko czy będę potrafiła go użyć ? Podchodzi do mojego łóżka, nachyla się nad moją głową i pyta : "Śpisz?". Nic nie odpowiadam, czuję jak kładzie się obok mnie, próbuję wślizgnąć się pod kołdrę, ale nie może ponieważ przygniatam jej końce swoim ciałem. Wstaje zrywa nakrycie ze mnie i rzuca się  , bez wahania wyciągam nóż, nadziewa się na niego. Czuję jak jego ciało bezwładnie opada na mnie... Zrzucam go z siebie i uciekam w przeświadczeniu, że go zabiłam.
Na zewnątrz pada deszcz, dzięki czemu nie będzie widać moich łez. Boże co ja zrobiłam, zabiłam go  chociaż nie mam pewności. Co ja teraz zrobię ?? Uciec? Ale gdzie? Do Kuby? Nie, nie to bardzo zły pomysł... Mijają godziny, pojawiają się pierwsze promienie słońca, postanawiam wrócić do domu. W mieszkaniu roi się od policji, jego ciała już nie ma. Dopiero kiedy moja matka rzuca się na mnie z rękoma i wykrzykuje: " Boże dziecko coś ty narobiła?! Jak mogłaś ?!" , jeden z policjantów zwraca na mnie uwagę. Odciąga ode mnie matkę i nakazuje lekarzowi jej pilnować, a jeśli nadal będzie agresywna dać jej większą dawkę leków uspokajających. W końcu zwraca się do mnie, pyta się: " To moja krew? Czy coś mi dolega?To Ty to zrobiłaś?". Odpowiadam tylko "Tak".
Dochodzenie trwa około dwóch miesięcy, ja nie stawiam oporów, opowiadam wszystko. Moja matka nie dowierza w to wszystko, nawet słowa lekarza, psychologa i policjanta, a nawet prokuratora nie dają jej pewności no bo przecież Ona by coś zauważyła. Z czasem mówi w prost, że to moja wina... Moje życie zamienia się w jeszcze większe piekło. Teraz ona zamienia się w kata, znęca się nade mną psychicznie.
Sędzia podczas odczytywania wyroku, jest łagodny wymierza mi dwa lata w zawieszeniu na pięć, nakazuje terapię i dozór kuratora. Liczyłam, że po rozprawię, Matka się uspokoi, ale w nią wstąpił jakiś demon - nie daj mi żyć. Unikam Kuby od początku, ułatwia to moja rodzicielka, ponieważ zawszę mówi "Nie ma jej w domu". O sprawię dowiedział się z gazety, lecz domyślał się wcześniej, że coś jest nie tak.
Nadchodzi dzień w którym Matka używa wobec mnie rękoczynów. Nie wytrzymuję tego. W nocy uciekam z domu, jedynym bagażem jaki zabieram ze sobą jest żyletka w kieszeni. Błąkam się po parku bez celu, zastawiam się czym musiałam zawinić, że spotkał mnie taki los. Dziś nabrałam pewności, że czas zakończyć tą udrękę. Siadam na ławce, z kieszeni wyjmuję żyletkę i robię kilka głębokich nacięć na wysokości nadgarstka. Staram się to powtórzyć na prawej ręce , ale robię to nieudolnie, widocznie w lewej uszkodziłam ścięgna. Opieram się i czuję, jak życie ze mnie ucieka, sekunda po sekundzie, kropla za kroplą. Tracę przytomność...
Otwieram oczy, wszędzie jest bardzo jasno, staram się rozejrzeć po pomieszczeniu. Uświadamiam sobie, że ta próba się nie powiodła. Czuję, że ktoś trzyma mnie za rękę, odwracam głowę to Kuba. Ile czasu spałam? Dzień, dwa, a może tydzień.  Drgnęłam. Jakub od razu się poderwał, spojrzał na mnie - Jego spojrzenie było smutne, zmęczone i przepełnione gniewem. Co ja teraz mam powiedzieć ?
-Przepraszam.- Jedno słowo, które i tak niczego nie wynagrodzi.
-Ciii... Nie tłumacz się. Teraz już będzie dobrze.
Tylko skąd On to może wiedzieć ?

piątek, 21 marca 2014

Kłótnia za kłótnią

Kolejna kłótnia tego dnia, negatywne emocje czuć w powietrzu. On siedzi w pokoju obrażony jak mały chłopiec, czeka na przeprosiny. Nie ulegnę, nie tym razem On musi nauczyć się wypowiadać to słowo. Po godzinie podchodzi do mnie , jego oczy nic mi nie mówią , jedyne co w nich widać to pustka. Patrzy gdzieś w dal przez okno, chodź minęło kilka sekund ja mam wrażenie że cała wieczność . Nagle z jego ust pada ciche przepraszam. Jestem w szoku, wstaję i wychodzę z domu.Oczekiwałam tego i ...
 Mróz łagodnie szczypie moje policzki , w słuchawkach leci kawałek Onara -"Ja bym oszalał". Chodzę po mieście bez celu, miotają mną różne myśli, zastanawiam się co dalej mam zrobić... Wrócić do niego czy uciec i radować się wolnością? Godziny mijają, mój telefon nie przestaje wibrować, wiem że to On . Martwi się - w końcu go wyłączam ponieważ mnie rozprasza.
Zmarznięta  postanawiam wrócić do domu , czuję się oczyszczona. Zastaję go siedzącego na kanapie,  patrzy się w ekran telewizora i ogląda  jakiś film.. Siadam obok niego na stole stoi moje ulubione wino i dwa kieliszki, obok tego zestawu leży herbaciana róż na przeprosiny. Przytulam się do niego, on obejmuję mnie ramieniem i okrywa kocem, miotają mną dreszcze. Następuję koniec filmu, a na ekranie pojawiają się napisy końcowe, On wstaję i bierze mnie na ręce, zanosi do sypialni i delikatnie kładzie na łózko. Całuje mnie w usta, schodzi niżej i ustami pieści moją szyję , wędruję nimi po całym moim ciele. Nasze wargi znowu się spotykają, pieszczoty nabierają na sile, wchodzi we mnie. Uwielbiam nasz seks po tych bezsensownych awanturach - jest namiętny i pełen uczuć. Nasze ciała stanowią jedność. Po wszystkim wtulam się w niego i próbuję usnąć, ale nie mogę. Słyszę jak moje serce awanturuję się z rozumem , próbuje to zignorować i wsłuchać się w jego miarowy oddech, ale to powoduję, że ich wzburzenie narasta.
S: Rozum zamknij się, bo oszaleję. Wróciło wszystko do normy , daj jej spać!
R: Ciekawe na jak długo?! Serce , ale Ty jesteś głupie...
S: Może głupie , ale biję dla niego.
R: A on Cię łamie, przy każdej kłótni, ja natomiast zaśmiecam się kolejnymi myślami i wspomnieniami.    Serce- jesteś głupie!
S: Rozum zamknij się! -Naglę w ich wymianę zdań wtrąca się dusza.
D : Moi Mili wasza dyskusja jest bez celowa. Póki ja trzymam jego duszę za rękę Oni zawszę będą razem.
Po tych słowach uspokajają się, następuję harmonia. Ja zasypiam... Do następnego razu.

czwartek, 20 marca 2014

Wspomnienia.

Pamiętasz M jak się poznaliśmy na czacie ? Na pewno pamiętasz bo to Ty jakimś dziwnym trafem nie dawałeś mi żyć. Nie mogłam spać po nocach więc swoją bezsenność zabijałam na portalu społecznościowym, a Ty ? Punkt trzecia w nocy pisałeś do mnie o różnych dziwnych rzeczach, śmiałeś się z mojego nicku . Okazało się, że oboje przechodzimy etap leczenia ran po rozstaniu . Przeszliśmy na komunikator, pisaliśmy godzinami o wszystkim, stopniowo się poznawaliśmy .Zalany dzwoniłeś lub wypisywałeś sms-y po nocach, a z rana zawsze za to przepraszałeś. Czekałeś kiedy przyjadę do siostry na wakacje, które zamieniły się w stały pobyt.
Pierwsze spotkanie było nie co dziwne, czułam jakbyśmy się znali kilka lat chodź dało się wyczuć nutę nieznajomości . Po tym przeżyciu kontakt się zachował chodź nie  z taką energią jak wcześniej - do dnia kiedy okazało się, że przeprowadziłeś się i mieszkasz w moim bloku. Wszystko wróciło , pojawiła się między nami zażyłość. Pokochaliśmy się, ale nie jako para, ale jako rodzeństwo, była twoją małą siostrzyczką, której nie miałeś. Widywaliśmy się codziennie, pomogłam Ci ogarnąć nowe mieszkanie, oglądaliśmy wspólnie filmy. Pamiętam jak zawsze proponowałeś mi kolację, ja zawsze odmawiałam , a Ty się irytowałeś. Kiedy w końcu się przełamałam i zjadłam z Tobą posiłek, Ty pobiegłeś do kalendarza i zapisałeś to jako ważne życiowe wydarzenie. Uwielbiałam nasze wspólne nocne spacery tylko po piwo do nocnego, które kończyły się tak, że siadaliśmy na ławce lub szliśmy na plac zabaw by się pobujać i dzieliśmy się naszymi tajemnicami, patrzyliśmy w gwiazdy... Było pięknie.
Nigdy nie krytykowałam Cię za twoje przygody erotyczne z  kobietami, tylko jedna z takich zabaw mogła skończyć się ciążą, a wtedy i między nami nastąpił kryzys. Wyżywałeś się na mnie za swoja nieodpowiedzialność bolało mnie to... Milczałam bo wiedziałam, że jest Ci strasznie trudno- wspierałam Cię. Na szczęście był to głupi żart twojej panienki, ale nasze relację zaczęły się sypać.
 Kolejnym zgrzyt nastąpił w moje urodziny, kiedy zabrałeś A, ze sobą do pracy wiedząc, że zaraz po moim święcie jedzie do Niemiec. Obiecałeś , że szybko się uwiniecie , a okazało się że przegotowania spadły całkowicie na mnie. Płakałam i układałam jedzenie, a Ty z tego nic sobie nie zrobiłeś. Jednak obaj mnie przeprosiliście i dobrze bawiliśmy się na imprezie do pewnego momentu... Zostaliśmy tylko w trójkę lekko wcięci , chciałam wyjaśnić tę sytuację, ale Ty mnie olałeś, stanąłeś po stronie A i nie widziałeś w tym żadnego problemu. Coś pękło we mnie i kazałam wam się wynosić, Ty myślałeś, że to żart. Dostrzegłeś w moich oczach, że nie żartuję i z niedowierzaniem wyszedłeś, a mój związek z A wisiała na włosku. Lecz Ty nic sobie z tego nic nie zrobiłeś i poleciałeś na  kolejny podbój. Z rana kiedy wytrzeźwieliśmy, wszystko wróciło do normy - bynajmniej tak mi się wydawało. A wyjechał, my widywaliśmy się znacznie rzadziej, kontakt uciekał nam przez palce... Pewnego dnia zobaczyłeś mnie na ulicy, ja Cię nie poznałam bo był ciemno i nie byłeś sam. Podbiegłeś chwilę pogadałeś i uciekłeś bo widziałeś łzy w moich oczach. Zadzwoniłeś na chwilę zmartwiony moim stanem, ale nie miałeś czasu na rozmowę.
 Wszystko się popsuło, kiedy wyjechałeś na te kilka dni do Niemiec. Wróciłeś cholernie zmieniony... Inny. Nie byłeś już jak mój M, mój starszy brat... Byłeś obcy. Kontakt się urwał bo próbowałeś wymienić mnie na moją starszą siostrę. Jak zabawkę... Tylko w trudnych chwilach wracałeś do mnie bo wiedziałeś, że Ona Cię nie zrozumie, ale i ją odstawiłeś na bok...
W styczniu traf chciał, że potrzebowałam gwoździ, powinnam pójść po nie do sklepu , ale zadzwoniłam do Ciebie. Powiedziałeś , że jak tylko wrócisz z pracy to mogę przyjść. Kiedy byłam u Ciebie wszystko wróciło , siedzieliśmy jak za dawnych czasów. Umówiliśmy się na drugi dzień na piwo... Olałeś mnie. Kiedy się o nie upomniałam, powiedziałeś, że owszem moje piwo jest w sklepie... Wtedy ja nie wytrzymałam i wykrzyczałam Ci, że następnym razem moja pomoc też będzie w sklepie. Rzuciłam słuchawką. Na drugi dzień zadzwoniłeś do mnie , ale uznałeś, że jestem obrażona i rozłączyłeś się. Od tamtej pory między nami trwa cisza, którą trudno przerwać. Powodem twojej zmiany był związek, który przede mną zataiłeś, bo jesteś z dziewczyną która próbowała wrobić Cię w dziecko. Dowiedziałam się o nim z Facebook'a... Jedyne co zostało z tej więzi to pustka. Życzę szczęścia na nowej drodze życia M.

F*ck You.

Mój przyjacielu - chodź po tym wszystkim te słowa brzmią ironicznie- mam dla Ciebie skromny prezent . Środkowy palec wymierzony w twoją stronę. Chcę byś mu się dokładnie przyjrzał, zapamiętał kolor lakieru i zachował jego obraz w pamięci. Zastanawiasz się pewnie po co to ? Otóż już Ci wyjaśniam... W dniu kiedy znowu będziesz w życiowej kropce i postanowisz się do mnie odezwać bym otarła Twoje łzy, wysłuchała Twoich żali, pomogła i wysłuchała... W tej samej chwili przywołaj ze swojej pamięci ten środkowy palec wymierzony w Twoim kierunku. On powie Ci to czego moje usta nie mogą :
"Pierdol się teraz sam ze swoim problemami, tak samo jak ja kiedy Cię potrzebowałam . "